Pięć Świąt Dzieciątka Jezus
Św. Bonawentura
Przełożył i opracował O. Salezy Kafel OFMCap
Prolog
Według zdania i nauki czcigodnych mężów, których mocniej oświeciło Boskie promieniowanie w Bożym Kościele, a niebiańska pobożność goręcej rozpaliła, rozważanie o słodkim Jezusie, pobożna kontemplacja Wcielonego Słowa napawa duszę Bogu oddaną przyjemniejszą rozkoszą, upaja większą słodyczą, bardziej pociesza i wzmacnia, aniżeli miód i wszystkie wonie pachnących olejków. Z tego powodu, gdy tylko usunąłem się od zgiełku nasuwających się myśli i wewnętrznie uciszony zastanawiałem się, jaką prawdą Bożego Wcielenia zająć się w tym czasie, z czego otrzymałbym jakąś duchową pociechę, w której „na tej dolinie łez” (Ps 83,7), jak przez zwierciadło zakosztowałbym Bożej słodyczy, abym po jej poznaniu doskonalej obrzydził sobie doczesną i złudną pociechę, w sposób tajemniczy przyszło mi na myśl, że dusza Bogu oddana mogłaby za pośrednictwem łaski Ducha Świętego, mocą Najwyższego duchowo począć, porodzić, nazwać, z błogosławionymi Mędrcami szukać i adorować, a w końcu zgodnie z prawem Mojżesza, szczęśliwie ofiarować Bogu Ojcu błogosławione Słowo Boga Ojca – jednorodzonego Syna. W ten oto sposób, jako prawdziwa uczennica chrześcijańskiej wiary, mogłaby umysłem Bogu oddanym obchodzić z wielką czcią pięć świąt Dzieciątka Jezus, które obchodzi Kościół. Jak więc po prostu pojąłem, tak opisałem w prostych słowach, […]. Jeżeli ktoś na podstawie tego krótkiego i prostego traktatu, czytając go albo rozważając, chociażby tylko trochę rozbudzi w sobie pobożność wobec Najsłodszego Jezusa, niech Go wielbi, chwali i wysławia, jako sprawcę, źródło i początek wszelkiego dobra; jeżeli zaś nie – niech to przyzna i przypisze albo mnie – piszącemu niezbyt wystarczająco i właściwie, albo być może sobie – czytającemu niezbyt pobożnie i pokornie.
Pierwsze święto
W jaki sposób Syn Boży, Jezus Chrystus,
może być duchowo poczęty przez umysł
oddany Bogu
- Najpierw więc, obmywszy rozum kąpielą skruchy, a także rozpaliwszy i wzmocniwszy uczucie płomykiem miłości, należy rozważyć za pomocą czystych medytacji i pobożnych rozmyślań, w jaki sposób umysł Bogu oddany powinien duchowo począć błogosławionego Syna Bożego, Jezusa Chrystusa.
Gdy dusza oddana Bogu, poruszona i pobudzona albo nadzieją niebiańskiej nagrody albo bojaźnią wiecznej męki, albo znużeniem dłuższego przebywania „na tej dolinie łez” (Ps 83,7) jest nawiedzana natchnieniami, rozpalana świętymi uczuciami, niepokojona niebiańskimi medytacjami, po odrzuceniu wreszcie i pogardzeniu dawnymi błędami i pierwotnymi pragnieniami, jest duchowo zapłodniona duchem łaski przez „Ojca światłości, od którego pochodzi wszelkie dobro i wszelki dar doskonały” (Jk 1,17), w celu prowadzenia nowego sposobu życia, cóż wtedy dzieje się innego, jak nie to, że Ojciec Niebieski jakimś Bożym nasieniem zapładnia i czyni duszę brzemienną „przez zstąpienie mocy Najwyższego i zacienienie” (Łk 1,35) niebiańską ochłodą, która uspokaja cielesne pożądliwości, wzmacnia i wspomaga oczy umysłu do należytego sposobu patrzenia.
Po tym najświętszym poczęciu dusza blednie na twarzy przez prawdziwą pokorę w sposobie postępowania; nabiera niechęci do jedzenia i picia na skutek całkowitej wzgardy i odrzucenia rozkoszy światowych; zmienia swe uczucia i pragnienia na skutek nowej postawy i intencji w stosunku do hierarchii różnych dóbr; czasem także dusza przeżywa swą niemoc i słabość, a to w związku z odrzuceniem własnej woli. I już ogarnia ją smutek i zaniepokojenie z powodu popełnienia dawniej grzechów, z powodu zmarnowanego czasu, z powodu towarzystwa i obcowania z ludźmi świeckimi żyjącymi w sposób światowy. Jednak powoli zaczyna już być dla niej uciążliwe i niemiłe to wszystko, co znajduje się na zewnątrz i co na zewnątrz widzi, ponieważ spostrzega, że to nie podoba się Temu, którego poczyna i odczuwa wewnątrz siebie.
- O, szczęśliwe poczęcie, po którym następuje tak wielka wzgarda świata oraz pragnienie działań niebiańskich i zajmowanie się sprawami Bożymi! Już, w prawdzie jeszcze w małym stopniu „zakosztowawszy spraw ducha, wyraża niechęć do spraw ciała”, chociaż z pewnym ubolewaniem, już dusza rozpoczyna z Maryją wędrówkę w „okolice górzyste” (,,Łk 1,39), ponieważ po takim poczęciu budzą w niej wstręt rzeczy ziemskie, a przedmiotem pragnień stają się rzeczywistości niebiańskie i wieczne. Już zaczyna unikać towarzystwa tych „którzy miłują rzeczy ziemskie” (Flp 3, 19), a poszukuje przyjaźni tych, którzy pożądają rzeczywistości niebiańskich. Już rozpoczyna usługiwać Elżbiecie to jest tym, których oświeca mądrość Boża i coraz bardziej rozpala miłością łaska Boża. Jest to bardzo ważne, a dla wielu konieczne. Im bardziej bowiem odrywają się od świata, tym bardziej stają się bliscy i przyjaźnią się z dobrymi ludźmi, aby tym bardziej nie odpowiadało im towarzystwo złych ludzi, im bardziej pociąga i rozpala ich uczucie, szlachetne obcowanie z dobrymi i uduchowionymi ludźmi. Według św. Grzegorza bowiem „kto przyłącza się do świętego człowieka, ten dzięki sposobowi jego uważnego patrzenia, mówienia i wzorowego postępowania rozpala się w umiłowaniu prawdy oraz unika ciemności grzechów i zapala się miłością światła Bożego”. Dlatego święty Izydor napisał: „Przyłącz się do towarzystwa dobrych. Jeśli będziesz towarzyszył ich postępowaniu, wówczas dojdzie do tego że będziesz również i towarzyszem cnoty”.
Niech w tym miejscu wierna dusza pomyśli o tym, jak czyste, jak święte i jak pobożne były rozmowy owych świętych, jak Boże i zbawienne rady, jak godne podziwu w świętości, jak wzajemnie pomocne we wspólnocie dzieła, skoro każdy słowem i czynem pobudzał drugiego do coraz lepszego postępowania?
- O, duszo Bogu oddana! I ty tak postępuj, jeżeli czujesz, że z Ducha Świętego poczęłaś nowe pragnienie niebiańskiego życia. Unikaj towarzystwa złych ludzi, idź z Maryją, szukaj rad uduchowionych mężów, staraj się wstępować w ślady doskonałych, rozważać słowa dobrych, a także ich czyny i przykłady.
Unikaj zatrutych rad ludzi przewrotnych, którzy zawsze usiłują chytrze działać, chcą przeszkadzać i nie przestają niszczyć nowych pragnień Ducha Świętego. Oni jeszcze częściej pod pozorem pobożności wlewają truciznę bezbożnej oziębłości, mówiąc: To, co rozpoczynasz, jest zbyt wielkie; to, co zamierzasz, jest zbyt trudne; to, co robisz, jest nie do wytrzymania; brakuje ci sił; nie wystarczają naturalne zdolności; miesza ci się w głowie; tracisz wzrok; zapadasz na różne choroby: suchoty, paraliż, bóle i zawroty głowy, ślepotę oczu, otępienie zmysłów, zaćmienie rozumu i ogólne osłabienie. To wszystko cię spotka, jeżeli nie przestaniesz robić tego, co zaczęłaś i nie zatroszczyć się bardziej o wygodę ciała. To wszystko nie przystoi twemu stanowi, pomniejsza twoją godność i należny ci szacunek.
Widzisz, kim stał się już mistrz nauki i lekarz ciała, który ani nie umie uporządkować swoich obyczajów ani uleczyć choroby własnej duszy. Och! Och! Iluż i jakich ludzi oszukały przeklęte rady światowców i zniszczyły Syna Bożego, poczętego w nich przez Ducha Świętego! To jest ów nędzny napój i śmiercionośne szatańskie naleganie, które u wielu uniemożliwiło duchowe poczęcie, a w wielu już Poczętego przez wyraźne postanowienie lub przez złożony ślub, zabija i niszczy.
- Lecz są i inni, którzy wydają się, a może i są dobrzy i religijni, ale – nie ubliżając im – są zbyt bojaźliwi, nie zważają na to, że „ręka Pana nie została skrócona, aby nie mogła zbawić” (Iz 59,1), ani nie zastanawiają się nad tym, że nie zmniejszyła się łaskawość Najwyższego tak, by nie chciał lub nie mógł przyjść z pomocą. Mają oni wprawdzie „żarliwość Bożą, ale nie według umiejętności (Rz 10,2), skoro z powodu współczucia dla umartwianego ciała albo być może z obawy naturalnej słabości – gdy widzą, że inni mężnie wykonują to, co oni sami już od dawna uważali za dobre i święte, a jednak nie odważyli się rozpocząć – odciągają ludzi od doskonałości. Odradzają praktykowanie tego, co przekracza stan przeciętnego życia, niszczą święte rady, pochodzące z Bożego natchnienia, które to rady, zmierzające do prowadzenia lepszego życia, im są autentyczniejsze, tym bardziej są uważane za niebezpieczne.
- Ci, co mówią czasem, bardzo podstępnie stawiając zarzuty wymyślone przez pradawnego wroga: jeżeli takie a takie rzeczy będziesz robił, będziesz uważany za świętego i pobożnego zakonnika. A jeżeli wewnętrznie nie jesteś tym, za kogo będziesz uważany przez innych, to w obliczu najwyższego Sędziego, znającego twoje wielkie, ciężkie i odrażające grzechy, będziesz obciążony winą, utracisz zasługę tego dzieła i będziesz osądzony jako obłudnik i hipokryta. Twierdzą że takie praktyki wykonują tylko ci, którzy nie zrobili niczego złego, którzy żyli święcie i niewinnie, którzy opuścili wszystko ze względu na Boga, którzy przez całe życie byli doskonale zjednoczeni z Bogiem.
- Umiłowana i oddana Bogu duszo! Ich także unikaj! Wychodź z Maryją na górę. Paweł nie żył bez grzechów, nie służył długo Bogu, gdy został porwany do trzeciego nieba i kontemplował Boga, oglądając Go twarzą w twarz (por. 2 Kor 12, 2-4). Maria Magdalena, pełna pychy, pełna zarozumiałości, całą sobą dążąca do światowych próżności, oddana pożądliwościom ciała, wkrótce potem siedziała u stóp Jezusa wśród świętych Apostołów i z uwagą słuchała pobożnej nauki o doskonałości. Jako pierwsza spośród wszystkich wnet zasłużyła na to, że widziała Boga i przekazała innym w sposób stanowczy słowa prawdy. „Bóg – bowiem – nie ma względu na osoby” (Dz 10, 34), nie zważa na szlacheckie pochodzenie, na ilość lat, na wielość dzieł, lecz na doskonalszą gorliwość i większą miłość duszy oddanej Bogu. Nie zważa na to, jaki byłeś kiedyś, lecz na to, jaki zacząłeś być od niedawna. Dlatego porady takich doradców zasługiwałyby na wielką naganę, gdyby nie tłumaczyła ich łatwowierna prostota. Mimo tego nie zasługują na uznanie.
- Jeśli więc nie możesz być zbawiona przez niewinność, staraj się o to, by zbawić się przez pokutę. Jeżeli nie możesz być Katarzyną czy Cecylią nie gardź tym, by być Marią Magdaleną lub Marią Egipcjanką. Tak więc, jeśli czujesz, że ze świętego natchnienia Bożego poczęłaś najmilszego Syna, unikaj wyżej wymienionych śmiertelnych trucizn i spiesz się, pragnij i gorliwie staraj się o to, by zwyczajem rodzącej, szczęśliwie doczekać się porodu.
Drugie święto
W jaki sposób Syn Boży może narodzić się
duchowo w umyśle oddanym Bogu
- Zwróć uwagę i rozważ następnie, w jaki sposób ten błogosławiony Syn Boży, już duchowo poczęty, rodzi się duchowo w umyśle. Otóż rodzi się wówczas, gdy po rozsądnej radzie, po wystarczającym zbadaniu sprawy, po wezwaniu Bożej opieki, zostaje doprowadzone do skutku święte postanowienie i gdy dusza już rozpoczyna wprowadzać w czyn to, co długo rozważała w umyśle, a jednak wciąż obawiała się rozpocząć, ponieważ bała się, że tego nie wykona. Z tego najszczęśliwszego narodzenia radują się aniołowie, wysławiają Boga, głoszą pokój (por. Łk 2, 13nn), ponieważ to, co już dawniej zostało poczęte w umyśle jest doprowadzone do skutku dobrego dzieła i pokój wewnętrznego człowieka przyjmuje właściwą postać. Wtedy Boży pokój nie panuje w sposób właściwy w królestwie duszy, kiedy sprzeciwia się duchowi, a duch ciału; kiedy duch pragnie samotności, a ciało zgiełku; kiedy Chrystus napawa radością ducha, a świat napawa radością ciało; kiedy duch szuka odpoczynku z Bogiem w kontemplacji, a ciało pożąda zaszczytów przełożeństwa na świecie. Przeciwnie, kiedy ciało jest poddane duchowi, a dobre dzieło, które od dawna było uniemożliwione przez ciało, jest urzeczywistnione, pokój i wewnętrzna radość przyjmują właściwą postać. O, co za szczęśliwe narodzenie, które pociąga za sobą tak wielką radość aniołów i ludzi! „Jakże więc słodką i przyjemną rzeczą byłoby działanie zgodne z naturą, gdyby nam jej choroba pozwoliła, skoro po jej uzdrowieniu, natura natychmiast cieszy się z dóbr naturalnych”. Przekonano się już na podstawie doświadczenia, że jest prawdziwe owo ewangeliczne wyrażenie: „Weźcie jarzmo moje na siebie” ( Mt 11, 21) itd. oraz to, co po nim następuje: „A znajdziecie odpoczynek dla dusz waszych. Moje jarzmo bowiem jest słodkie, a brzemię lekkie”.
- Lecz tutaj należy podkreślić mocno, o duszo oddana Bogu, jeżeli na pewno napawa cię radością to szczęśliwe narodzenie, że najpierw powinnaś być Marią. Maria bowiem oznacza „gorzkie morze”, oświecicielka i pani. Bądź więc „gorzkim morzem” przez skruchę zalaną łzami, abyś jak najbardziej bolała z powodu popełnionych grzechów, abyś najdogłębniej wyrażała żal z powodu zaniedbanego dobra, abyś nieustannie karciła siebie z powodu zmarnowanych i straconych dni.
Po drugie, bądź „oświecicielką” przez szlachetne postępowanie, przez cnotliwe działanie i przez pilne pouczanie innych o dobru.
Po trzecie, bądź w końcu „panią” zmysłów, cielesnych pożądliwości, wszystkich twoich działań, abyś wszystkie twoje czynności spełniała zgodnie ze słusznym sądem rozumu i pragnęła oraz starała się we wszystkim o twoje zbawienie, zbudowanie bliźniego, o Bożą chwałę i cześć.
- Taka jest owa szczęśliwa Maria, która żałuje i boleje z powodu popełnionych grzechów, która jaśnieje i błyszczy cnotami, która panuje nad cielesnymi rozkoszami. Jezus Chrystus nie uważa za ujmę duchowo rodzić się z takiej Marii, z radością, bez bólu i trudu. Po takim szczęśliwym zrodzeniu dusza poznaje i odczuwa, jak „słodki jest Pan Jezus” (por. Ps 33, 9). Rzeczywiście jest słodki, kiedy jest karmiony świętymi medytacjami, kiedy jest kąpany w pobożnych i ciepłych strumieniach łez, kiedy jest owijany w pieluchy czystych pragnień, noszony w objęciach świętego umiłowania, całowany często uczuciami pobożności, pielęgnowany w wewnętrznym łonie umysłu. W taki więc sposób dziecię rodzi się duchowo.
Trzecie święto
W jaki sposób Dziecię Jezus powinno być duchowo
nazwane przez duszę Bogu oddaną
- Obecnie należy rozważyć, jakie imię należy nadać temu najświętszemu Dziecięciu zrodzonemu w sposób duchowy. Sądzę, że nie można Mu nadać właściwszego imienia, niż imię Jezus, ponieważ zostało napisane: „Nadano Mu imię Jezus” (Łk 2, 21). Jest to najświętsze imię zapowiedziane przez Proroków, ogłoszone przez Anioła, przepowiadane przez Apostołów, upragnione przez wszystkich Świętych. O, imię mocne, pełne łaski, radosne, rozkoszne, chwalebne!
Imię mocne, ponieważ zwycięża wrogów, przywraca siły, odnawia umysły.
Imię pełne łaski, ponieważ w nim mamy podstawę wiary, podporę nadziei, rozwój miłości, dopełnienie sprawiedliwości.
Imię radosne, ponieważ napełnia „serce śpiewem radosnym, uszy – melodią, usta – miodem”, umysł – blaskiem.
Imię rozkoszne, ponieważ „karmi myśl, łagodzi słowo, namaszcza wezwanie”, ożywia pismo, wyjaśnia czytanie,
Imię naprawdę chwalebne, ponieważ przywróciło wzrok ociemniałym, zdolność chodzenia kulawym, słuch – głuchym, zdolność mówienia – niemym, życie – zmarłym.
O, rzeczywiście błogosławione imię, które ukazuje tak wielką moc. O duszo, czy piszesz, czy czytasz, czy uczysz, czy cokolwiek innego robisz, niech cię nic nie cieszy, ani niech ci się nic nie podoba, jak tylko sam Jezus.
Więc twemu Dziecięciu duchowo zrodzonemu z ciebie nadaj imię Jezus, to jest Zbawiciel w tym życiu pobytu na obczyźnie i nędzy. On się wybawi z próżności świata, która naciera na ciebie, od obłudy szatańskiej, która cię kusi, od słabości cielesnej, która cię zadręcza.
- Duszo Bogu oddana! Wołaj pośród tak wielu utrapień tego życia: O, Jezu Zbawicielu świata, który przez krzyż i krew odkupiłeś nas, zbaw nas; Panie Boże nasz, wspomóż nas; Mówię: Najsłodszy Zbawicielu, wybaw wzmocnieniem – słabego, pocieszeniem – płaczącego, wspieraniem – wątłego, utwierdzaniem – niestałego.
- O, jakże to szczęśliwa matka w porządku naturalnym i prawdziwa matka w porządku duchowym, Dziewica Maryja, odczuwała słodycz po nadaniu tego błogosławionego imienia, kiedy zobaczyła, że właśnie mocą tego imienia wyrzuca się czarty, dokonuje cudów, przywraca światło oczu ociemniałym, uzdrawia chorych, wskrzesza zmarłych! Tak też i ty, duszo, duchowa matko, słusznie powinnaś się cieszyć i radować, kiedy postrzegasz w sobie i w innych, że twój święty Syn, Jezus, wypędza demony przez odpuszczanie grzechów, oświeca ociemniałych przez udzielenie prawdziwego poznania, wskrzesza zmarłych przez udzielenie łaski, leczy chorych, uzdrawia kulawych, paralityków i niedołężnych przywraca do właściwego stanu przez duchowe wzmocnienie, aby już stali się silni i mężni przez łaskę ci, którzy przedtem byli słabi i chorzy z powodu winy. O jak chcesz szczęśliwe i błogosławione imię, które zasłużyło na posiadanie takiej mocy i skuteczności!
Czwarte święto
W jaki sposób Syn Boży powinien być wraz
z Mędrcami duchowo szukany i wielbiony
przez duszą oddaną Bogu
- Następuje czwarta uroczystość, którą jest oddanie hołdu przez Mędrców. Najpierw bowiem dłuższa duchowo przez łaskę poczęła, porodziła i nazwała to najsłodsze Dziecię. Z kolei trzy władze duszy – słusznie nazywane królami, ponieważ mają władzę nad ciałem, panują nad zmysłami i zajmują się, jak przystało, samymi sprawami Bożymi – powinny szukać tego Dziecięcia objawionego już im przez wielorakie skutki w państwie królewskim, tzn. w całym wszechświecie. Dowiadują się przez rozważania, szukają w uczuciach, pytają się pobożnych myśli: „Gdzie jest ten, który się narodził? Na wschodzie widzieliśmy Jego gwiazdę” ( Łk 2, 2). Widzieliśmy jego jasność promieniującą w umyśle Bogu oddanym, widzieliśmy jego blask promieniujący w tajnikach duszy, słyszeliśmy jego najmilszy głos, kosztowaliśmy jego najsłodszej słodyczy, czuliśmy jego najprzyjemniejszy zapach, doświadczyliśmy jego najrozkoszniejszego uścisku. Herodzie! Już daj odpowiedź, wskaż umiłowane i pokaż upragnione Dziecię. Pragniemy Go i szukamy.
- „O najsłodsze, o najukochańsze Dziecię odwieczne, Niemowlę czcigodne! Kiedyż Cię zobaczymy, kiedyż Cię znajdziemy, kiedyż ukażemy się przed Twoim obliczem? Przykro jest cieszyć się bez Ciebie, a przyjemnie radować się z Tobą, a nawet płakać z Tobą. Wszystko, co sprzeciwia się Tobie, jest naszą udręką; Twoje upodobanie jest naszym niesłabnącym pragnieniem. O! Jeśli tak słodko jest płakać z Tobą, jakżeż słodko byłoby radować się z Tobą!” (św. Anzelm)
Gdzie więc jesteś Ty, którego szukamy? Gdzie jesteś Ty, którego we wszystkim i ponad wszystko pragniemy? „Gdzie jesteś, który się narodziłeś, Królu Żydowski” (Mt, 2, 2), prawo Bogu oddanych, światło ociemniałych, wodzu biednych, życie umierających, wieczne zbawienie wszystkich wiecznie żyjących?
- Następuje stosowna odpowiedź: „W Betlejem Judy” (Mt 2, 5). Betlejem oznacza dom chleba. Juda – wyznający. Chrystus bowiem znajduje się tam, gdzie po wyznaniu grzechów, słucha się, rozważa i zachowuje w pobożnej świadomości chleb niebiańskiego życia, to jest naukę ewangeliczną, aby ją wprowadzać w czyn i innych do tego zachęcić. Tam znajduje się Dziecię Jezus z Maryją Matką (por. Mt 2, 11), gdzie po pełnej łez skrusze, po owocnej spowiedzi doznaje się słodyczy niebiańskiej kontemplacji, pocieszenia, czasem wśród bardzo wielu łez, (kiedy to człowiek prawie że pogrążony w rozpaczy na modlitwie znajduje pociechę i nadzieję przebaczenia). O szczęśliwa Maria, która Jezusa poczęła, z której On się rodzi i z którą zostaje znaleziony tak przyjemnie i radośnie!
- Lecz i wy, królowie, to jest naturalne władze duszy oddanej Bogu, szukajcie z ziemskimi królami, abyście „oddali pokłon” i „złożyli dary” (Mt 2, 11). Oddajcie pokłon z czcią, ponieważ jest Stworzycielem, Odkupicielem i Wynagrodzicielem. Stworzycielem jest w udzielaniu naturalnego życia, Odkupicielem – w przywracaniu życia duchowego, Wynagrodzicielem – w udzielaniu życia wiecznego. O wy, królowie, oddajcie pokłon z szacunkiem, ponieważ jest najpotężniejszym królem; oddajcie pokłon w odpowiedni sposób, ponieważ jest najmądrzejszy najmądrzejszym mistrzem; oddajcie pokłon z radością, ponieważ jest najwspaniałomyślniejszym księciem.
Nie wystarczy wam jednak oddawanie pokłonu, jeżeli nie będzie – połączone z darem ofiarnym. Ofiarujcie, mówię, złoto najżarliwszej miłości, ofiarujcie kadzidło najpobożniejszej kontemplacji i mirrę skruchy przepełnionej najwyższą goryczą: złoto miłości z powodu udzielonych dóbr, kadzidło pobożności z powodu przygotowanych radości, mirrę skruchy z powodu popełnionych grzechów. Złoto ofiarujcie Jego wiekuistemu Bóstwo, kadzidło – Jego świętej duszy, mirrę – Jego ciału wydanemu na cierpienie.
O dusze! Wy w ten sposób więc szukajcie, oddajcie pokłon i składajcie dary ofiarne!
Piąte święto
W jaki sposób Syn Boży powinien być duchowo
ofiarowany w świątyni przez duszę Bogu oddaną
- W końcu, po piąte, niech wierna i Bogu oddana dusza rozważy, w jaki sposób Dziecię narodzone dzięki wypełnieniu się Bożych działań, nazwane dzięki zakosztowaniu niebiańskich słodyczy, szukane, znalezione, uwielbione i uczczone przez złożenie duchowych darów, powinno być zaniesione do świątyni i ofiarowane Panu (por. Łk 2, 22)i to przez pobożne i pokorne dziękczynienie, które Mu się należy.
Skoro więc szczęśliwa Maria, duchowa Matka Jezusa, dzięki poczęciu tego błogosławionego Syna została oczyszczona przez pokutę, skoro już dzięki narodzeniu została nieco wzmocniona przez łaskę, skoro już także dzięki nadaniu błogosławionego imienia została wewnętrznie pocieszona i wreszcie w oddaniu pokłonu wraz z królami została dzięki działaniu Bożemu pouczona, cóż jej pozostaje innego, jak nie to tylko, by Boga, Syna Boga i Dziewicy zaniosła do niebieskiego Jeruzalem, do świątyni Bożej i tam Go ofiarowała?
- Udaj się więc, duchowa Mario, już nie w okolice górzyste (por. Łk 1, 39), ale do mieszkań niebiańskiego Jeruzalem, do pałaców państwa znajdującego się na górze. Tam przed tronem odwiecznej Trójcy i niepodzielnej Jedności zegnij pokornie kolana umysłu, tam Bogu Ojcu przedstaw twojego Syna wielbiąc, wychwalając i wysławiając Ojca i Syna wraz z Duchem Świętym. Z radością uwielbiaj Boga Ojca, za którego natchnieniem poczęłać dobre postanowienie. Wychwalaj w uwielbieniu Syna Bożego, dzięki któremu pouczeniu wprowadziłaś w czyn poczęte postanowienie. Wysławiaj i święć Boga – Ducha Świętego, dzięki którego pocieszeniu wytrwałaś aż dotąd w czynieniu dobrze.
- O duszo, wychwalaj Boga Ojca we wszystkich Jego darach, a twoich dobrach, ponieważ On jest tym, który od wieków wezwał cię tajemniczym natchnieniem, mówiąc: „Wróć się, wróć się Sulamitko” (Pnp 6, 12).
Wysławiaj Boga Syna we wszystkich Jego świętych. On jest bowiem tym, który uwolnił cię z niewoli szatana przez swoje tajemnicze pouczenie, mówiąc: „Weź jarzmo moje na siebie” (por. Mt 11, 29); odrzuć jarzmo szatana. Jego jarzmo jest najprzykrzejsze, a moje jarzmo jest najprzyjemniejsze. Jego jarzmo pociąga za sobą wieczną udrękę i męki, a moje jarzmo przynosi z sobą najsłodszy owoc i wspaniały odpoczynek. Jego jarzmo, jeżeli czasem sprawia przyjemność, to jest ona fałszywa i szybko przemijająca, moje zaś jarzmo, kiedy przynosi radość, to jest ona prawdziwa i zapewniająca wieczne zbawienie. On czasem wywyższa nieco swoje sługi po to, aby ich zawsze zawstydzić. Kto zaś czci mnie, ten tylko chwilowo doznaje poniżenia, aby mógł wiecznie królować i doznawać chwały.
Taka była nauka, którą przekazał ci Syn Boży czasem osobiście, czasem za pośrednictwem swoich nauczycieli czy przyjaciół i uwolnił się od fałszywej namowy szatana oraz od ułudy ciała i świata.
O duszo! Zawsze wysławiaj i święć Boga – Ducha Świętego, który utwierdził cię w dobru przez swoje słodkie pocieszenie, mówiąc: „Przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy pracujecie i jesteście obciążeni, a Ja was pokrzepię” (Mt 11, 28). Jak mogłabyś bowiem, o duszo wrażliwa i delikatna, ułomna i słaba, przyzwyczajona do rozkoszy świata, upojona przyjemnościami światowymi jakby mętami wina na podobieństwo wieprzów, jak mogłabyś wśród tylu i tak wielkich zasadzek odwiecznego wroga, wśród tylu fałszywych rad, wśród tylu różnych przeszkód, wśród tak niezliczonych przyjaciół, krewnych i innych bliskich, którzy odwodzą cię od drogi miłości i zadają rany, wytrwać w dobrym; jak tylu powrozami grzechów skrępowana mogłabyś postępować w dobrym, jeśliby cię łaska Ducha Świętego miłosiernie nie wspomagała i często słodko nie pocieszała i nie ożywiała? Jemu więc zwróć wszystkie twoje dzieła, a sobie niczego nie zatrzymuj.
- Mów z czystą i pobożną uwagą umysłu: „Panie, ty dokonałeś wszystkich moich dzieł” (por. Iz 26, 12). Jestem niczym i nic nie mogę przed Twoim obliczem. Twoim darem jest to, że istnieję, a bez Ciebie nic nie mogę uczynić. Najłaskawszy „Ojcze miłosierdzia”(2Kor 1, 3), Tobie ofiaruję to, co jest Twoje, Tobie polecam, Tobie powierzam mnie niegodną i pokornie uznaję, że jestem niewdzięczna za wszystkie Twoje dary udzielone mi przez Ciebie. Tobie sława, Tobie chwała, Tobie dziękczynienie, o najświętszy Ojcze, odwieczny Majestacie, który stworzyłeś mnie z niczego swoją nieograniczoną mocą! – Ciebie chwalę, Ciebie wysławiam, Tobie dziękuję, o najświętszy Synu, Jasności Ojca, który uwolniłeś mnie od śmierci twoją odwieczną mądrością! – Ciebie wysławiam, Ciebie święcę, Ciebie uwielbiam, o najświętszy, życiodajny Duchu, który mnie wezwałeś dzięki Twej błogosławionej litości i łaskawości z grzechu do łaski, ze świata do życia zakonnego, z wygnania do ojczyzny, z trudu do odpoczynku, z gorzkiego smutku do najradośniejszego i najprzyjemniejszego, błogosławionego rozkoszowanie się słodyczą, której niech nam udzieli Jezus Chrystus, Syn Maryi Dziewicy, który z Ojcem i Duchem Świętym żyje i króluje na wieki wieków. Amen.
Za: Św. Bonawentura, Pisma ascetyczno-mistyczne, Warszawa ATK 1984, ss. 144-152.
Zobacz inne polecane teksty w Czytelni